Tak było pięknie wczoraj. Słońce, ciepełko, niemal bezwietrznie. Dla niektórych za gorąco.
A dziś jest znowu za zimno. W ciągu dwunastu godzin temperatura spadła o 10 stopni, a wraz z nią spada ciśnienie. W tysiącach biur i mieszkań dziesiątki a może nawet setki tysięcy ludzi przystąpiło do ceremoniału zaparzania kawy dla poprawy samopoczucia. No tak. Skoro coś niekorzystnie spada, to trzeba owo coś korzystnie podnieść i wówczas wszystko się wyrówna i będzie cacy.
Kawy łyk = wincyj mocy?
Wczoraj po południu nad miastem rozszalała się burza, a w zasadzie nawałnica. Kiedyś pisałam już, że uwielbiam takie zjawiska, ale mam też olbrzymi respekt – przyroda to olbrzymia siła. Mam nadzieję, że u Was nie narobiła żadnych strat.
No to teraz przyznać się kto mógł dziś spać spokojnie, bo przecież deszcz poprawił sen, a kto nie zmrużył oka?
Jednak nie o pogodzie chciałam dziś pisać, tylko przedstawić Wam efekt moich ostatnich działań - oto Zuzanna:
Powstała na podstawie tego wzoru, z włóczki Himalaya dolphin
baby, szydełko 2,75 mm, wzrost niecałe 75 cm + bezpieczne oczy.
Zuza nie ma dziś mocy, pogoda ją rozwaliła, a na koniec strzeliła focha i tyle...
Miłego popołudnia Wam życzę!