Wspomnienia i poczucie żalu, że wszystko co dobre szybko się
kończy nieprzerwanie wirują w Waszych głowach? Budzik dzwoni –
godzina 5.30 rano, koniec spania, czas do pracy. Urlop się skończył!
Nieee……..
Urlop to czas nie tylko odpoczynku czy relaksu, ale i wydarzeń, w których warto wziąć udział. Tak więc byłam, zobaczyłam i się zachwyciłam m.in.:
1) Szczeciński Piknik Lotniczy:
W dniu 9.08.2014 Aeroklub Szczeciński na lotnisku w Dąbiu zorganizował trzecią edycję lotniczej imprezy pod nazwą „Szczeciński Piknik Lotniczy”. Podziwialiśmy sprzęt lotniczy: śmigłowce, samoloty, szybowce, motolotnie oraz konstrukcje ultralekkie, skoki spadochronowe, pokazy modeli. Nie zabrakło też akrobacji na samolocie Extra, pokazu startu szybowca za wyciągarką a także możliwości przelotu samolotem nad Szczecinem (ta atrakcja tylko dla odważnych zwycięzców konkursów). Były też pojazdy militarne i grupa rekonstrukcyjna. Pogoda dopisała, maszyny także!
Myślę, że tak bogaty program imprezy gwarantował doskonałą całodzienną zabawę wszystkim uczestnikom (niezrażeni palącym słońcem Szczecinianie licznie stawili się na lotnisku).
1) Szczeciński Piknik Lotniczy:
(Powyższe zdjęcie pochodzi ze strony internetowej: http://www.wszczecinie.pl/szczecinski_piknik_lotniczy_2014,id-19824.html)
W dniu 9.08.2014 Aeroklub Szczeciński na lotnisku w Dąbiu zorganizował trzecią edycję lotniczej imprezy pod nazwą „Szczeciński Piknik Lotniczy”. Podziwialiśmy sprzęt lotniczy: śmigłowce, samoloty, szybowce, motolotnie oraz konstrukcje ultralekkie, skoki spadochronowe, pokazy modeli. Nie zabrakło też akrobacji na samolocie Extra, pokazu startu szybowca za wyciągarką a także możliwości przelotu samolotem nad Szczecinem (ta atrakcja tylko dla odważnych zwycięzców konkursów). Były też pojazdy militarne i grupa rekonstrukcyjna. Pogoda dopisała, maszyny także!
Myślę, że tak bogaty program imprezy gwarantował doskonałą całodzienną zabawę wszystkim uczestnikom (niezrażeni palącym słońcem Szczecinianie licznie stawili się na lotnisku).
Zorganizowano szereg atrakcji dla najmłodszych, m.in. dmuchane zabawki, warsztaty młodych cukierników, natomiast dla nieco starszych - eurobungee, gadżety lotnicze, koszulki z nadrukami oraz coś na ząb, a dla wszystkich - koncerty muzyczne. Czas spędzony na pikniku umilali laureaci konkursu Młoda Nuta :-)
Podsumowując, bardzo udana impreza, sporo było do obejrzenia zarówno w powietrzu jak i na ziemi.
Bezpieczeństwo: w moim odczuciu nie do końca przemyślane (przynajmniej na początku imprezy), gdzie widownia chcąc podziwiać sprzęt z bliska wchodziła na pas startowy, na którym stały maszyny, co stwarzało zagrożenie dla startujących/lądujących pilotów jak i dla samych zwiedzających (a zgromadziło się sporo ludzi!). Później organizatorzy starali się ogarnąć ten chaos poprzez odgrodzenie pasa startowego od miejsca zajętego przez statki powietrzne.
Organizacja: zainteresowanie imprezą było tak duże, że przed wjazdem na teren Aeroklubu
Szczecińskiego tworzyły się nawet spore
korki. Jednak z parkowaniem większych problemów nie było (organizatorzy w miarę nad tym panowali wskazując miejsca parkingowe).
Gastronomia: do dyspozycji było kilka stoisk z małą gastronomią, kolejki więc znośne, jednak sama oferta gastronomiczna dość uboga - napoje i kiełbaski.
Ogólnie - warto było się wybrać :-)
(Powyższe zdjęcie pochodzi ze strony internetowej:http://www.zlot.bornesulinowo.pl/letni)
Wybraliśmy się także na XI Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych „Gąsienice i podkowy” w Bornem Sulinowie. Niezależnie od miejscowości (czy to w Darłowie, Lipianach, Trzebieży), w której odbywa się zlot, obowiązkowo co roku jesteśmy jego wiernymi uczestnikami przynajmniej w jednej z nich, gdyż sprawia nam to ogromną frajdę :-)
Przez cztery dni (14.08.-17.08.2014) Borne zostało opanowane przez wojska z całego świata. W tym roku niezwykle pozytywnie zaskoczyła mnie baaardzo wysoka frekwencja zarówno uczestników zlotu jak i samych oglądaczy! Takich tłumów dawno nie widziałam. Dosłownie: nie było gdzie szpilki wcisnąć! To impreza, która - jak widać - co roku się rozrasta - przybywa coraz więcej grup uczestników z coraz ciekawszym sprzętem i która niewątpliwie rozsławiają Borne Sulinowo w kraju i za granicą. Motywem przewodnim były czołgi.
Z poniższego zdjęcia jestem nieziemsko dumna!
Odziani od stóp do głów w barwy
wojskowe i wyposażeni w telefony (czymś zdjęcia trzeba pstrykać)
oglądaliśmy m.in. wystawę
sprzętu
militarnego (czołgi, gaziki, wozy bojowe, motocykle wojskowe, ciężarówki z demobilu), jarmark militarny (kiermasz oporządzenia wojskowego),
crashtest (co za emocje!), pokazy w wykonaniu Grupy Rekonstrukcyjnej 8
Pułku Strzelców Konnych, pokazy sprzętu wojskowego wystawionego przez
jednostki Wojska Polskiego, Muzeum Oręża Polskiego z Kołobrzegu.
Niezwykłego charakteru i tajemniczości nadawały całej imprezie zabytkowe radzieckie "spichlerze", straszące wyglądem na skraju placu, gdzie odbywał się zlot:
W tle odważny człowiek na bungee:
Do dyspozycji było... chyba z "pincet" stoisk z bardzo różnorodną gastronomią, a mimo to kolejki były dość spore! Z tą ilością stanowisk oczywiście przesadzam, ale na pewno każdy znalazł coś dobrego - acz nie koniecznie zdrowego:
Waty cukrowej to ja bardzo dawno nie jadłam! Ot, taki mały akcent z dzieciństwa :-) Tu na tle błękitnego nieba:
Uczestnicy zlotu chętnie przewozili odważnych widzów czołgami, amfibią czy gazikami po tankodromie. Takie przejażdżki z pewnością dostarczyły im niezapomnianych wrażeń. Taki "deser" zapamiętają na długo!
Wieczorami odbywały się koncerty. W tym roku na zlocie wystąpił m.in. Acid Drinkers.
Ach, nie sposób opisać wszystkiego.
Podsumowując: było fenomenalnie! Taka 4-dniowa impreza to wielkie przedsięwzięcie logistyczne, podczas której zgromadziło się kilka tysięcy uczestników i kilka razy więcej widzów.
Bezpieczeństwo: myślę, że organizatorzy zdali egzamin w tym punkcie. W przypadku wtargnięcia widzów na tankodrom, np. podczas jazdy czołgów, pojawiała się szybka reakcja prowadzącego o natychmiastowe opuszczenie tego terenu, który nota bene był odpowiednio ogrodzony.
Organizacja: informacja o zlocie w Bornem musiała być nagłośniona na szeroką skalę, bo frekwencja przerosła myślę, że nie tylko moje oczekiwania! Niewątpliwie impreza przygotowana z dużym rozmachem. Tuż przy zlocie kierowcy mogli zaparkować na płatnych parkingach. Ci, którzy płacić nie chcieli parkowali dalej od zlotu lub uprawiali partyzantkę, czasem parkując gdzie popadnie. Tacy kierowcy, po powrocie z imprezy, pewnie zaskoczeni byli mandatem za wycieraczką wypisanym przez Straż Miejską.
Bogata oferta gastronomiczna: od kebabów, kiełbasek z grilla, po grochówkę, kaszankę, ryby, oscypki... Każdy z pewnością znalazł coś dobrego na ząb :-)
Było głośno, wesoło, smacznie (niekoniecznie zdrowo), pełno dymu, błota, kurzu, oparów, wyziewów... :-) Zwiedzający bawili się świetnie!
DUŻE BRAWA DLA ORGANIZATORÓW ZLOTU! :-)
Możecie liczyć na naszą obecność za rok!
***
Organizowaliśmy też małe wypady na łono natury, zbieraliśmy jagody, spacerowaliśmy po lesie i oglądaliśmy zwierzęta (zdarzało się nam spotkać dziki i sarny), urządzaliśmy grilla, byliśmy nad polskim morzem – samo dobro! Nie ukrywam, że w tym czasie odpoczęłam, spojrzałam na niektóre rzeczy z szerszej perspektywy.
Czy właśnie na takiej "inności" polega
atrakcyjność urlopu? Na oderwaniu się od codzienności, w tym np. od
laptopa? Czym byłaby taka codzienna "inność"? Tak, wtedy to nie byłaby
"inność". Każdy potrzebuje jakiejś odmiany, ale takiej "od czasu do czasu". Bo na
dłuższą metę nie wytrzymałabym chyba bez mojej pracy, tej którą mam
obecnie. Myślę, że radość z wolnego polega na tym właśnie, że przez pozostałą część roku pracujemy. Dlaczego więc nie chce mi się wracać? Może dlatego, że był za krótki? Ale był! I jestem ogromnie wdzięczna i dziękuję Bogu! Zwłaszcza, że wielu osobom nie udaje się od szefa wyszarpnąć nawet tygodnia ciągłego urlopu.
Pamiętam, że jako uczennica miałam to samo uczucie wracając we wrześniu do szkoły...
Wokół tych atrakcji starałam się, żeby mój blog się nie zakurzył, dlatego napisałam kilka postów (czyli nie zrobiłam sobie tak do końca urlopu od laptopa) :-)
Powiem tak: urlop był bardzo udany, ale zdecydowanie za krótki.
Ach, wielkimi krokami zbliża się mój powrót do pracy. To już jutro!
Rewelacyjne fotki :) Ja na szczęście mam wakacje do października ;p
OdpowiedzUsuńO proszę, jakoś tak militarno lotniczo się tu zrobiło, widzę że imprez nie brakowało , pysznego niezdrowego jadła także, czego chcieć więcej :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwaty cukrowej zazdrościmy chyba najbardziej!
OdpowiedzUsuńFantastyczne wrażenia urlopowe :) Aby jednak nie mieć tak wielkiego rozdźwięku, staram się równie intensywnie kolekcjonować wrażenia cały rok - nie tylko w czasie wolnym od pracy. Dlatego jeździmy na krótkie wycieczki, zawsze, kiedy jest czas i pogoda, a każdą chwilę staramy się spędzać tak, aby móc się nią cieszyć :)
OdpowiedzUsuńTak nawet krótkie wycieczki potrafią naładować akumulatory, dobrze, że Twoje wakacje się udały. Ciekawe zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńfajna fotorelacja, pozazdrościć tylko takich atrakcji. Życzę bezbolesnego powrotu do pracy!
OdpowiedzUsuńwycieczka pełna przygód- a zdjęcia super pamiątka
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na konkursik w którym do wygrania poduszka sowa i zestaw kosmetyków :)) Pozdrawiam !
Dokładnie,żeśmy napstrykali sporo fotek :-)
UsuńDziękuję za zaproszenie, ale nie posiadam konta na fb.
Pozdrawiam ciepło :-)
zawsze jest za krótki :)
OdpowiedzUsuńna zlot pojazdów militarnych chętnie bym się wybrała :)
żałuję, że nie spędziłam urlopu tak aktywnie :)
Urlop zawsze jest za krótki . Borne Sulinowo to moja okolica , na zlocie jesteśmy co roku . Z chęcią pooglądałam fotki. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńŚwietnie spędziłaś czas na urlopie, mnie króciutki urlopik czeka dopiero pod koniec tego miesiąca :)
OdpowiedzUsuńUrlop pełen wrażeń! Super zdjęcia Joasiu. A że za krótko - urlop zawsze mija zbyt szybko. Wspomnień musi wystarczyć do następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Fantastyczna fotorelacja! można oglądać z wielkim zaciekawieniem, a urlop to tak to co dobre szybko się kończy;) pozdrawiam Anulek
OdpowiedzUsuńM rację urlop zawsze jest za krótki:))ale Ty spędziłaś swój fantastycznie:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDobrze, że urlop uważasz za udany i nie spędziłaś go tylko leżąc gdzieś tam na plaży, ale oglądałaś też coś ciekawego :)
OdpowiedzUsuńMy też tak mamy! Najpierw długie wyczekiwanie, kilkudniowe przygotowania do wyjazdu, a gdy się już jest na wakacyjnym wyjeździe to dni mkną jak szalone... Ciach, mach i KONIEC :-(. Ale to wszystko jeszcze przed nami, bo na urlop wybieramy się dopiero we wrześniu. I mamy inny dylemat - pogoda z każdym dniem staje się bardziej jesienna, a my kochamy ciepełko :-(
OdpowiedzUsuńŚwietna dokumentacja fotograficzna militarnej imprezki!
Pozdrawiamy i udanego weekendu życzymy :-)